niedziela, 5 kwietnia 2015

Informacja

Niestety ale musimy się pożegnać z Darkiem... Gdy weszłam na Tumblra nie było żadnych rozdziałow, okazało się, że ludzie powiedzieli, że to fanfiction jest podobne do Dark Harry i Tumblr usunął wszystko autorce :/ Dziękuje za miłe komentarze i gdy uzyskam zgode na tłumaczenie drugiej części Darka będę je prowadziła na Wattpad :) 

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 26

Patrzyłam na niego w kompletnym szoku. On tu był. Patrzył na mnie. Mówił do mnie. Dlaczego?! Wypycham go na zewnątrz mojego pokoju i zamykam drzwi w strachu żeby Niall nie dowiedział się, że on tu jest.
-Co ty do cholery tu robisz?!-Wrzeszczę na niego.
-Jee miło cię widzieć Lillie. Nie mgę powiedzieć cześć do własnej córki, z którą nie rozmawiałem długo?-Powiedział, starając się być niewinnym. Zacisnęłam zęby.
-Nie, nie możesz.-Zmarszczył brwi ale mnie to nie obchodzi.
-Widziałem cię dzisiaj na mieście. Wyglądasz świetnie Lillie. Tęsknie za tobą.
-Naprawdę? Tęsknisz za swoją córką czy workiem treningowym?-Spluwam.
-Jezu Lil, j-ja nie wiem co powiedz...
-Nie! Nie możesz nic powiedzieć!-Staram się uspokoić, żeby nie obudzić Niall'a, ale gniew gotował się we mnie. Mój ojciec po prostu patrzył się na mnie w szoku.
-J-jak u twojej matki?-Powiedział po chwili. To naprawdę nie robiło dobrze dla niego.
-Nie żyje, tato. Zmarła na raka. Ty nawet nie p-pokazałeś się na jej pieprzonym pogrzebie!-Płacze teraz, bo jestem zbyt zdenerwowana. Mój tata spojrzał na mnie ze wstydem.
-O mój Boże, Lil j-ja..-Nie mógł nawet dokończyć. Nie chciałam go.
-Czego chcesz?-Pytam, mając go już dość.
-Zobaczyłem cię i po prostu chciałem usłyszeć twój głos. Kim był ten facet z tobą?
-Nie twój pieprzony interes.-Warknęłam.
-Hej posłuchaj, może nie chcesz żadnej części mnie, ale nie musisz mówić do mnie w ten sposób.
-Akurat mogę! To nie jest takie złe, jak to co mówiłeś mi każdego dnia w moim życiu.-Jego twarz jest zdenerwowana. Podszedł do mnie i od razu powróciły przerażające wspomnienia.
-Patrz na to, Lil.
-Wystarczy, wypierdalaj stąd!-Mówię, popychając go z dala ode mnie. Nie chciałam z nim rozmawiać, a nawet spojrzeć na niego. Chce wrócić, gdy nagle łapie mnie za nadgarstek i kręci mnie z powrotem do niego.
-Słuchaj Lillie, przyszedłem tu aby zawrzeć pokój z tobą, ale ty zachowujesz się jak suka!-Splunął. Przed tym jak mogę odpowiedzieć, ktoś zgrywa z dużą wściekłością. Mój tata wyszarpnął się ode mnie i jest przypięty do przeciwległej ściany przez Niall'a. Oczywiście.
-Kto do cholery to jest?!-Mój ojciec ryknął.
-Jestem twoim biletem do szpitala, jeśli będziesz kręcił się wokół niej jeszcze raz.-Niall warknął.
-Jestem jej ojcem, mogę c...-Niall uderzył mojego tatę. Zły pomysł, aby mu powiedzieć, że to mój ojciec.
-Oh, ten sukinsyn, który ją bił? Więc jak to jest, hm?!-Rzuca nim. Jestem oszołomiona żeby się ruszyć. Zawsze marzyłam o tym dniu. Ktoś bije go, robiąc z niego gówno i dając mu smak jego dawnej medycyny.
-Jaki ojciec, kładzie rękę na swojej córce?!-Kolejny cios w twarz.
-Nawet nie zasłużyłeś na miano kutasa!-Kolejny. Kolejny i kolejny.
-NIALL PRZESTAŃ!-Moje własne usta zdradzają mnie. Nie chce go, ale w tym samym czasie to robię. Tak bardzo jak kocham patrzeć jak z mojego ojca robią gówno, bijąc go, j-ja nie mogłam na to patrzeć. Niall odwraca się do mnie, patrzy na mnie i gniew znika. On pozwolił mojemu ojcu odejść i idzie do mnie uważnie. Owija opiekuńczo ręce wokół mojej talii i z powrotem patrzy na mojego ojca. Który ociera krew z wargi.
-Odejdź. Odejdź i nigdy nie zbliżaj się do niej ponownie, chyba, że tak powie.-Warczy na niego.  Mój ojciec stara się wyglądać twardo, ale przełyka ciężko ślinę. Burzy się w złości i wzdycha.
-Wszystko w porządku?-Niall pyta, wciąż patrząc na mojego ojca. Kiwam głową, wchodząc do środka.
-T-tak ja po prostu nigdy nie sądziłam, że go zobaczę.-Niall zamyka drzwi i podchodzi do mnie.
-Teraz nie musisz się martwić, jasne?-Kiwam głową, a on całuje mnie delikatnie i kładzie do łóżka.

Do następnego miesiąca ja i Niall nie zostaliśmy znalezieni przez Alan'a. My aktualnie to skończyliśmy i wychodzimy z hotelu. Niall powiedział, że za kilka tygodni możemy wrócić, ale nie jest pewny. Dzwonił do Liam'a i pytał dużo o Alan'a. Byłam u fryzjera. Niall dał mi ściąć włosy. Wiem, wiem, ale to nie jest naprawdę źle. Jest powyżej moich ramion, a ja naprawdę je lubię. Niall robi to. Tak czy inaczej, wciąż ukrywamy się przed Alan'em i Liam powiedział, że policja też jest w to wmieszana. Świetnie. Nadal utrzymywałam kontakt z Beccą i Phil'em. Zwolnili mnie z pracy. Myślę, że to zrozumiałe, jak się tam nie pokazywałam. Becca jest nadal u swojej mamy i wie wszystko. Martwi się o mnie oczywiście. Powiedziałam jej, żeby się nie martwiła. Byliśmy bezpieczni od Alan'a. Na razie. A mój ojciec nie pojawił się ponownie. I wiem dlaczego, byłam chroniona przez Niall'a, i on nie chce być w pierwszej kolejności.To dlatego, że mój ojciec nigdy mnie nie chronił od wszystkiego i sprawiał, że ranił mnie. Mojego taty nigdy nie było i nigdy nie dbał o mnie. A teraz nagle jeden mężczyzna to robi w moim życiu. Niall chce mnie chronić od wszystkiego i niczego, co dociera do mnie i mnie krzywdzi. Nigdy nie miałam tego wcześniej. Więc myślę, że to mnie do niego przyciągnęło. Dobrze, że nie jest to jedyny powód. Początkowo Niall był oschły i zimny. Chciał wszystko po swojemu. On wciąż czasami jest taki, ale nie zrozum mnie źle, myślę, że zdecydowanie złagodniał. Nie ma już nawet ciemności w oczach. Jest bardziej delikatny i mnie wymagający, dla mnie.Tak jak powiedziałam nie przedtem, ale lepiej niż w tedy. Kocham go. Przeszłością i teraźniejszością, kocham go. Mimo, że miałam wrażenie, że przyszłość będzie bardzo trudna na chwilę, ale ja go kocham. Aż do dnia, w którym umrę.
-------------------
Jeszcze 6 rozdziałów i skończymy Darka :D Jak dostane zgode to zaczne tłumaczyć drugą część "Dark Lillie" :D
#DarkNiallPl

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 25

Wydaje się, że Niall zauważył moje nagłe zatrzymanie. Czuję jak jego ręka zaciska się wokół mnie.
-Co? Co to jest, księżniczko?-Pyta surowo po zauważeniu, że coś nastraszyło mnie. Ale już go nie było. Wiedziałam, że mnie zobaczył, ale już odszedł.
-N-nic, po prostu muszę iść do łazienki.-Mówię, wracając do łazienki w Nandos. Nie patrze czy Niall za mną idzie, po prostu idę do pomieszczenia dla pań. Podchodzę do lustra i jestem cała blada. Nie wierze, że go widziałam. Mój ojciec robił te rzeczy mi. Straszne, straszne rzeczy. Rzeczy, które zawsze paliły mój umysł. On bił mnie. Robił to więcej, gdy mama się dowiedziała. Nawet Niall. Mój ojciec jest strasznym człowiekiem. Wiem, że kiedyś uderzył moją mamę. Użył jej aby zrobiła... te rzeczy. A moja mama zawsze była słaba, aby go powstrzymać od tego co robił mi lub jej. To było straszne. Ochlapałam swoją twarz zimna wodą i wzięłam głęboki oddech. Wychodzę z łazienki, a Niall już stoi i czeka pod drzwiami.
-Zamierzasz mi powiedzieć co jest nie tak czy będę musiał to wyciągnąć z ciebie?-Powiedział surowo. Nie byłam w nastroju na to.
-W porządku Niall.-Mówię i idę szybko. Czuje, że dogania mnie i mogę powiedzieć, że jest wściekły. Ciepło jego ciała mówi za siebie. Nie powiedział do mnie nic, a po chwili jesteśmy w naszym pokoju hotelowym.
-Powiedz mi.-Warknął. Nie zamierzałam.
-To było nic.
-Tak to było. Co.To.Było?-Ja po prostu wyśmiałam go i zaczęłam iść do łazienki.
-Boże, cholera Lillie!-Warczy i przyciska mnie do ściany. Mimo, że zaczynam się bać, wszystko mi mówi abym nie powiedziała Niall'owi.
-Niall odejdź ode mnie!-Warczę i próbuje z nim walczyć. To nie ma sensu.
-Czy to Alan?! Czy to jeden z jego ludzi?! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć!
-Ponieważ nie mogę mówić ci wszystkiego!
-Tak, masz! Jesteś moja! Należysz do mnie! I niech mnie diabli, jeśli jakaś rzecz dzieje się z tobą.
-Niall, r-ranisz mnie.-Biadoliłam w jego uścisku. Jego twarz jest napięta, ale powoli puszcza mnie. Cofa się ode mnie w szoku. Nie chwycił mnie wystarczającą mocno aby zrobić siniaki, ale na tyle aby zabolało. Podchodzi do łóżka i siada na nim, przeczesując włosy.
-J-ja przepraszam. Nie chciałem cię zranić czy krzyczeć, po prostu chcę abyś była bezpieczna.-Wzdycham i podchodzę do niego. Ciągnie mnie na swoje kolana i tuli mocno.
-Wiem Ni, wiem, ale nie możesz się martwić cały czas. Dobrze?-Westchnął teraz.
-Staram się nie.-Chichotam i wstaje z jego kolan. Ściągam koszulkę i wyrzucam ją gdzieś oraz szybko wskakuje pod prysznic. Może to pomoże mi zapomnieć, nawet o tym, że zobaczyłam ojca dziś. Oparłam się i włączyłam wodę, ale potem poczułam, że ktoś złapał moje biodra przyciągając mnie do siebie.
-Piekielna kobieto, nakręciłaś mnie.-Niall mruczy mi do ucha. Moje serce zabiło mocniej, gdy odwrócił mnie twarzą do niego. Kładzie swoje duże dłonie na mojej twarzy i prowadzi mnie tak blisko siebie jak może i całuje mnie. Czuje jak moja ręka wyłączyła wode. Myślę, że nie będzie potrzebna na ten moment. Nie, żebym narzekała. Niall przypiera mnie do drzwi od łazienki i z grubsza całuje mnie w szyje. Prawdopodobnie próbuje oznaczyć mnie ponownie. Jego ręce majstrują coś przy jego pasku, gdy on znalazł mój czuły punkt i teraz całuje go i ssa. Ciche jęki uciekają z moich ust i po chwili oboje już jesteśmy nago. Niall ani ja nie staramy się iść do sypialni. Zrobimy to w łazience. Podnosi mnie, gdy jesteśmy już nago, a moje nogi owijam wokół jego pasa. On nadal przyciska mnie do drzwi i obniża mnie trochę, więc czuje go teraz przy swoim wejściu. Patrzy na mnie i uśmiecha się, to ten stary uśmieszek towarzyszący my przy pchnięciu. Moje nogi owijają się wokół niego mocniej, a moje oczy szczypią gdy mocno je zamykam.
-Cholera, Niall.-Oddycham i szarpie go za włosy. On pcha mocniej, a jego gardłowe jęki docierają do moich uszu. Jego gorący oddech mnie łaskotał
-Powiedz to Lillie.-Jęczy ochrypłym głosem.
-Powiedz, do kogo należysz.-Wbija się trochę szybciej i głębiej, a jego uścisk staje się mocniejszy i moje jęki głośniejsze.
-Powiedz to.-Nadal chce pociągnąć tą grę dłużej.
-Nie.-Nagle drzwi się otworzyły i teraz przygniata mnie do podłogi, a jego pchnięcia są mocniejsze. Trzeba by było wszystkiego abym nie krzyczała z rozkoszy. Niall miażdży mnie, a ja zawijam palce i odrzucam głowę do tyłu, w czystej przyjemności. Teraz był wściekły. On całuje moje ucho, a jego gorący oddech muska moją skórę powodując, że serce zaczęło szybciej trzepotać. Chciałabym podrapać jego plecy, ale jego dłonie przywarły moje ręce do podłogi.
-Do. Kogo. Należysz. Lillie?-Jego ochrypły głos zabrzmiał w moich uszach. Miałam wrażenie, że lubię tą grę coraz bardziej, po nim. Mogę powiedzieć, że podobało mi się to.
-T-ty, n-należe do ciebie Niall.-Jęknęłam głośno. Zrobiliśmy to dla nas. Oboje osiągnęliśmy orgazmy razem. On położył się obok mnie i oboje patrzymy się w sufit, dysząc.
-Dobry Boże.-Mówi, ponownie patrząc na mnie.
-Ty piekielna kobieto.

Budzę się nagle lekko wstrząśnięta. Po moim i Niall'a "szaleństwie" z prysznicem w zasadzie od razu poszliśmy do łóżka. Pukanie jest na tyle głośne, żeby mnie obudzić, czuję, że strach osiedla się we mnie. Wstaje choć drżę i idę do innego pokoju aby otworzyć drzwi. Powoli otwieram drzwi i zamieram. Zamieram w pewnej grozie. Chce zatrzasnąć za sobą drzwi ale on je zatrzymał. Czuje wściekłość, gdy para identycznych, brązowych oczu patrzy na mnie.
-Hej Lillie.-Powiedział mój ojciec.

#DarkNiallPl

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 24

-Lillie, kochanie obudź się.-Usłyszałam w uchu miękki szept Niall'a. Zatrzepotałam oczami i w pełni je otwarłam, znajdujemy się na zewnątrz hotelu. Jestem zdezorientowana na chwile, ale potem sobie przypominam. Pamiętam, że ukrywamy się przed Alan'em. Patrze na tylne siedzenie i widzę torby z ubraniami dla mnie i Niall'a. Musiał się zatrzymać w mojej okolicy. Pomaga mi wysiąść z samochodu i zabiera torby. Gdy osiedliliśmy się w naszym pokoju, Niall od razu tuli mnie szczelnie do swojej piersi. Pn nawet zaczyna płakać.
-Dzięki Bogu, jesteś bezpieczna.-Odetchnął i trzyma mnie. Przytulam go i lekko potrząsam.
-Powrót na Ziemie, Horan.
-Kocham cię. Nie zapominaj tego.
-Nigdy.-Uśmiecha się lekko i pociąga mnie z powrotem do niego, a ja się patrze. Delikatnie całuje mnie, wszędzie zostawia pocałunki. Całuje czubek głowy i obejmuje mnie jak dziecko.
-Jesteś bezpieczna teraz.-Szepcze delikatnie.-Będę czuwał nad tobą.
-Wreszcie.-Niall'a żart sprawił, że otworzyłam oczy. Wciąż jesteśmy w pokoju hotelowym i teraz usiedliśmy.
-Gdzie j-jesteśmy?-Powiedziałam niepewnie.
-Daleko od domu. Alan nas nie znajdzie. Nie na tą chwilę przynajmniej.
-To dobrze.-Mówię i wstaje. Niall'a brwi są teraz razem.
-Lillie, on nie zrani cię ponownie. Obiecuję.-Powiedział, biorąc moje ręce w jego duże.
-J-ja wiem, to wszystko moja wina! Will nie żyje przeze mnie! Wszyscy jesteście w tym okr...
-Przestań.-Powiedział surowym tonem.
-Przestań, to nie jest twoja wina. Wcale nie.
-Tak, jest! On był za mną i nie bi...-Przerywa mi ale w nie ten sam sposób.
Niall szybko łączy moje wargi, wyciągając moje ciało bliżej do pasa. Od razu moje ręce powędrowały z tyłu do jego włosów aby za nie ciągnąć. Niall na prawdę nie czeka długo, kiedy oplata moje nogi w okół jego tułowia. Kładzie mnie delikatnie na łóżku, unosząc się nade mną. Jego miękkie usta robią sobie szlak w dół mojej szyi, ssie ją bardzo mocno. Spowodowało to, że lekko jęczę.
-Jesteś moja.-Mamrocze.
-Nikogo innego. Tylko moja.-Nie daje mi czasu na odpowiedź, jego usta znalazły się na moich ponownie. Czuję jak jego duże ręce zjeżdżają w dół mojego ciała i znajdują się na moim pasie od spodni i majtek. W efekcie ściąga je i rzuca gdzieś.
-Jesteś piękna. I cała moja. Dobrze?-Mruczy przy mojej skórze, tam gdzie całuje. Wszystko co mogę zrobić to kiwnąć głową. On ukradł ze mnie wszystkie słowa. Oddycham szybciej. Czuję jak moje ręce zjeżdżają w dół do jego spodni i bokserek, powoli wsuwając się w nie. Niall mocno wziął tył moich ud i owinął sobie moje nogi wokół jego pleców. Czułam go przy moim wejściu. Chwile popatrzył na mnie, ale potem szybko wbił się we mnie. Nie mogłam kontrolować jęków, które uciekały mi z ust, gdy jego ciało wchodzi we mnie namiętnie. Patrze na Nialla, który już patrzy na mnie.
-Kocham cię.-On w zasadzie poruszył ustami.
-Ja też cię kocham Niall. Szybciej.-Wydyszałam. Niall robi tak jak mówię, ciągnę go za włosy, co pogłębia jego pchnięcia. Całe jego ciało jest napięte, a wszystkie jego mięśnie są widoczne. Żyły też są widoczne na jego szyi, również. Pokazywały się tylko jak był odpowiednio zgięty. I był definitywnie zgięty teraz. Łapię prześcieradło w ręce i jęczę głośno. Moje palce były zwinięte, a oczy szczypały kiedy zamykałam szczelnie. Słyszę Niall'a głębokie jęki, kiedy jego pchnięcia są szybsze.
-N-Niall j-ja...-Nie mogłam dokończyć. Czuję jak jedna ręka Niall'a umieszcza się w górnej części pleców i podnosi mnie trochę, więc byłam bliżej niego. Moje ręce są owinięte wokół karku, a wargami poruszam się po jego policzku.
-Zwolnij Lillie. Zwolnij dla mnie.-Wydyszał do mojego ucha. Jego błyszczące ciało współpracowało z moim, jego pchnięcia wykonywały dobrą prace.
-C-cholera Lillie.-Jęknął mi do ucha. Czuję, że osiągnął orgazm i wychodzi ze mnie, patrząc na mnie.
-Jak ty to robisz?-Pyta, całując mój nos. Rumienie się.
-R-robić co?-Mówię, przeczesując palcami lekko wilgotne włosy.
-Mieć kontrolę nade mną tak jak ty. Wiedz, że dziewczyny nie robiły nigdy tego. Ale, ty tak.-Rumienie się i jestem czerwona, a on lekko chichocze. Przytula mnie do swojej piersi, a jego usta spoczęły na mojej głowie. Oczywiście, moja ręka znalazła kawałek koszulki i trzymam się jej.
-Lillie. Moja Lillie. Podoba mi się to.-Mamrocze z uśmieszkiem.
Kilka dni później, Niall pozostawił mnie na chwile. Jedyny raz, kiedy poszedł w lewo po jedzenie. Niall nigdy nie stracił kontaktu fizycznego ze mną. Zawsze mnie dotyka. Ja nie narzekam, wciąż jednak obawiam się, że Alan nas znajdzie. Ale do tej pory go nie było.
To było kilka tygodni później, kiedy szliśmy z Niall'em przez miasto. W końcu go przekonałam. Potrzebne było mi powietrze, świeże powietrze. Jest trochę czepliwy, ale ja nie zamierzam mówić z nim o tym. Mam szczęście, że on ma ten głos. Gdy wychodzimy z Nandos widzę kogoś. Ktoś, przez kogo mój żołądek się skręca. Bałam się go. Modliłam się, żeby nie zobaczyć go ponownie. Nigdy nawet nie krzyżując się z nim. Wchodził do sklepu i nawiązał kontakt wzrokowy ze mną. Strach opanował mnie. On mnie zobaczył. I znowu to zrobił. Z drugiej strony ulicy, gapi się na mnie człowiek, który zamienił moje życie w piekło.
Mój ojciec.


#DarkNiallPl

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 23

Wszyscy skończyliśmy w samochodzie Harry'ego. Mogłam powiedzieć, że Greg chciał znaleźć Niall'a tak samo jak ja. Greg powiedział, że Alan nadal myśli, że jest po jego stronie więc  wie czy Niall jest z nim czy nie. Na ten moment nie jest, dzięki Bogu. Uważam, że powinnam zadzwonić do Becci i powiedzieć jej, żeby nie wracała do domu. To nie jest bezpieczne. Wybieram jej numer, a ona odbiera od razu.
-Becca to ja.
-Lillie, hej co się dzieje?
-Słuchaj, nie mogę ci tego teraz wyjaśnić, ale nie wracaj do domu, to nie jest bezpieczne. Zostań u rodziców. Proszę.
-Czekaj, co?! Lillie co się dzieje, wszystko z tobą w porządku?
-W-w porządku. Proszę nie wracaj do domu jeśli nie powiem ci, że jest dobrze.-Zanim ona może odpowiedzieć, rozłanczam się. Muszę odciągnąć ją od tego. Becca tego nie potrzebuje.
-H-Harry mogę cię prosić żebyś okrążył hotel.-Pytam po minucie. Patrzy na mnie, ale robi to o co zapytałam. Wróciliśmy do hotelu, a ja biegnę po lesie za nim. Chłopcy biegną za mną i wydawało się, że można to zrozumieć dlaczego chciałam wrócić tak szybko jak zobaczyli jego ciało. Ciało Will'a. Ja po prostu musiałam zobaczyć. Musiałam. Nie mogłam powstrzymać łez kiedy uklęknęłam koło niego.
-Dziękuje.-Wyszeptałam. Siedzę tam chwile, a potem wstaje i idę do samochodu, nie mówiąc ani słowa. Potem jakby nigdy nic się nie wydarzyło ruszyliśmy. Wszyscy się zgodziliśmy aby pojechać do domu Niall'a, na początku. Harry i Louis przychodzą i pomagają znaleźć Niall'a. W końcu obiecałam im, że jak znajdziemy Niall'a mogą jechać. To nie jest tak, ze wykorzystuje ich lub coś, ale po prostu nie chce aby zostali zranieni. Wyglądają na miłych facetów.
-Lillie, po znalezieniu Niall'a jaki masz plan albo co chcesz zrobić? Alan to psychopata, nie zamierza przestać cię obserwować.-Greg mówi nie odrywając oczu od drogi. Harry pozwolił mu jechać.
-J-ja nie wiem, szczerze mówiąc. Prawdopodobnie ukryję się na chwile. Zostanę cicho.-Kiwa głową i wzdycha.
-Przykro mi z powodu Will'a. Wiem, że pomógł ci wiele.-Westchnęłam teraz.
-Dzięki. I dziękuje za pomoc. Co sprawiło, że zmieniłeś swoje serce?
-Sposób w jaki Niall jest dla ciebie.-Śmieje się lekko.
-Ten dzieciak nie dbał o nic, dopóki nie mógł cię mieć. Dokonałaś czegoś w nim, nie sądzę, że wiesz. W dobry sposób. Jedyną kobietą w jego życiu, którą chronił niż cokolwiek innego była mama. To dlatego zabolało go kiedy wyrzucili go. Przypuszczam, że to moja wina. To piekło, to jest chyba moja wina. Po prostu chciałem, żeby Niall cię miał i ma. Na zawsze, tak jak żyje. Ale tak jak powiedziałem. Zmieniłaś go. I ja nie zrobiłem tego pierwszy. Więc, przepraszam.-Zajęło mi chwile aby przetworzyć to co powiedział. Greg po prostu powiedział przepraszam? Ten sam, który uderzył mnie i pytał mnie o seks z nim oraz nękał mnie, mówi przepraszam? Nie mogę w to uwierzyć. Potem znowu mogłam to samo powiedzieć o Niall'u. On się zmienił. Pamiętam kiedy zamknął mnie w swoim domu lub nachodził mnie w klubie. Ale pamiętam też kiedy zaczął mięknąć. Pierwszy raz był delikatny dla mnie, po raz pierwszy zrobiliśmy to, w nocy poszliśmy zanurzyć się w swoich ciałach. Niall się zmienił. Dlaczego nie mógł Greg? W końcu westchnęłam i kiwnęłam głową.
-Jest dobrze Greg, pomagasz teraz i tylko to się liczy.
-Niall jest szczęściarzem.-Mówi, spoglądając na mnie i uśmiechając się nieco. Zanim mogę odpowiedzieć, widzę padające światło bezpośrednio na nas i wiem co się stanie dalej.
-GREG UWAŻAJ!-Krzyczę. Greg skręca w czasie przed uderzeniem samochodu. Ale niestety byliśmy na moście. Więc kiedy on zjechał "poszliśmy, rzucając się z krawędzi do lodowatej wody". W pierwszej chwili nie zrozumiałam co się stało. Wszystko było słabe. W końcu gdy moje oczy koncentrują, zdaję sobie sprawę, że samochód tonie w jeziorze, a obecnie pływający samochód. Greg był na swoim miejscu jak ja. Ja z drugiej strony walczę. Cholerny pas się zaciął. Rozpaczliwie staram się nie przegrać, a Greg stara się mi pomóc, ale to nie ma sensu. Zamykam oczy na sekundę w przerażeniu, kiedy wzięłam głęboki oddech, gdy głowa przechodziła nad naszą głową. Harry z Louis'em w końcu dostają się do drzwi i mają odpływać, ale zatrzymują się kiedy widzą naszą sytuację. Staram się im przekazać aby odeszli, ale on już się stara aby pomóc mi. Louis wydaje się, że mnie zrozumiał. Krzyczy do Harry'ego, żeby wrócił z nim i szarpie go od samochodu. Harry próbuje się wydostać od niego, ale Louis jest zdeterminowany. Bierze swojego lokowatego przyjaciela i wypycha go na powierzchnie. Bezpiecznie. Tak jak chciałam. Zwracam się do Greg'a, który próbuje znaleźć coś do cięcia i nie stracić mnie. Nie ma szczęścia. Jego oczy zamykają się na chwile i mogę powiedzieć, że nie ma dużo powietrza. Ja też nie. Zaczynam próbować go odepchnąć, aby mógł dostać się na powierzchnie i dokończyć szukanie Niall'a. Po zmaganiu się z nim, nie ma wyboru. Płynie w kierunku góry. Teraz zostałam sama. Bez Niall'a czy kogokolwiek. Nie mogłam tutaj siedzieć i umrzeć. Nie mogłam siedzieć tu i niech każdy poświęci wszystko dla mnie. Will zmarł próbując mi pomóc i niech mnie diabli, jeśli właśnie zamierzam się poddać. Ale co mogę zrobić? Coś. Musiałam to zrobić, przynajmniej spróbować. Ostro próbuje się odpiąć. Nikt nie był mnie uratować. Po Niall'u, wykorzystałam to do tego. Nie użyłam od nikogo nadchodzący ratunek. Przypuszczam, że Niall zmienił mnie. Nauczył mnie jak ludzie mogą dbać o ciebie i chronić cię. To wciąż nie oznacza, że nie można walczyć o siebie. Piekło to, to co robiłam cały czas, żeby uwolnić się od Alan'a. Ale ból spowodowany przez brak tlenu, zatrzymuje mnie.  Czułam, że moja głowa zaraz eksploduje jeśli się nie nasycę. Więc zasysam z wodą. Po prostu chcę zakończyć ten okropny ból. Ale oczywiście teraz nie mogłam oddychać.
Widzę znajomą postać zbliżającą się do samochodu. Brudne, blond włosy i niepodrabialne niebieskie oczy. Niall. W jaki sposób? Myślę, że to nie ma znaczenia w tym momencie. Dusiłam się i bałam się, że Niall musi patrzyć jak umieram. Niall podpłynął do samochodu i nawet nie nawiązał kontaktu wzrokowego ze mną, ale zamiast tego wyrwał scyzoryk. Przeciął pas bezpieczeństwa i nie jestem pewna co się stało potem. Moje oczy powędrowały do tyłu mojej głowy, nie wykonując mojego rozkazu aby były otwarte.
Następną rzeczą, jaką wiem to, że zostawiliśmy lodowatą wodę za sobą. Jezus, czuję się jakby moje gardło było wykonane z papieru ściernego, kiedy kaszle i walczę aby złapać oddech. Nawet nie zrozumiałam, że ktoś jest na mnie, kiedy poczułam ciepło tego ciała. Niall. Ten rodzaj ciepła może pochodzić tylko od niego. Trzymam się jego z wdzięcznością, że jest bezpieczny i cały. Patrzy na mnie z przerażeniem i całuje moje lodowate usta. On nic nie mówi. Nie czuję, że tego potrzebuje. Rozglądam się wokół i widzę Harry'ego, Louis'a, Greg'a i kogoś kogo nie rozpoznaje. Był w dobrej formie. Krótkie włosy i niewinnie wyglądająca twarz ze szczenięcymi, brązowymi oczami. Niall bierze mnie na nogi o owija wokół mnie kurtkę gdy drżę w sposób nie kontrolowany.
-Dzięki za nóż, Liam.-Niall mówi, rzucając scyzorykiem z powrotem do nieznajomego, Liam. Kiwa głową i patrzy na mnie, jakby upewniając się, że wszystko w porządku.
-Zawieź Harry'ego i Louis'a do domu.-Mówię w końcu do Greg'a. Głowa Harry'ego skupia się na mnie i podchodzi do mnie. Czuję jak Niall przysuwa się do mnie nieznacznie, cały on.
-Będzie w porządku?-Harry pyta ze strachem, który miga w jego szmaragdowych oczach.
-Tak, dziękuje ci za wszystko. Za uratowanie mnie. Tobie też Louis.-Louis kiwa głową, a Harry tylko wzdycha.
-Mam nadzieję, że uporządkujesz ten bałagan.-Mówi w końcu. Przytakuje, miejąc nadzieje na to samo. Harry i Louis wracają do nowego samochodu. Samochód Liam'a zgaduję, ponieważ Liam wszedł do niego z Harry'm, Louis'em i Greg'iem. A potem już ich nie było. Niall daje rękę mocno wokół mojej talii i prowadzi nas do samochodu. Zaczynamy jechać.
-Skąd wiedziałeś?-Pytam w końcu.
-Wiesz, że ten samochód, który zjechał z drogi? To byłem ja.-Przytakuje, teraz rozumiejąc.
-Lillie, powiedziano mi o Will'u, tak mi przykro, że musiał przez to przejść. Przykro mi, że musiał przejść przez któregokolwiek z tego.-Mówi ściskając mocno kierownice. Wzdycham.
-Niall, nie wiedziałeś niczego z tego co mogło się wydarzyć.-Westchnął i kiwa głową.
-Ciesze się, że znalazłem cię w tym czasie.-Mamrocze po minucie.
-Ja też. Kto to był, tam, Liam, tak sądze?-Pytam, przypominając sobie.
-Tak, Liam. Pomaga mi w znajdowaniu. Zayn i Perrie mieli samolot i są bezpieczni. Liam pomógł mi dostać pokój w hotelu dla nas z państwa i różne identyfikatory. Mamy zamiar zostać na niskim poziomie przez chwilę. Dopóki Alan zapomni, albo coś. Wiem, jestem po tobie bo zabiłem jego brata. A ja, nie chciałem, niech sprawi, że zapłaci za coś co zrobił. w porządku? Będziesz bezpieczna ze mną. Zawsze będziesz.-Wszystko co zrobiłam to kiwnęłam głową. Wzdycha i kładzie rękę na moim udzie, przez chwilę.
-Odpocznij trochę księżniczko, wyglądasz na wyczerpaną.-Przytakuje ponownie i po chwili odpływam.
-Kocham cię Lillie.-Szepcze cicho zanim zasypiam.
-----------------------
Mam małą prośbe do was :D Gdybyście mogli na twitterze "rozgłaszać" to tłumaczenie. Dziękuje, kocham was ♥  #DarkNiallPl

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 22

*Niall POV*
-Lillie.-Wykrzyczałem kiedy wypadła przez okno. Kurwa, muszę iść do niej. Jest zraniona! Strzelam kilka razy i próbuje dostać się do rozbitego okna kiedy widzę jak Will skoczył. Nagle Zayn ciągnie mnie w dół osłaniając nas przed resztą facetów. Przynajmniej ja też próbuje. Alan strzela o wiele bardziej tym razem. Perrie wygląda jakby miała dość. Wszyscy tak wyglądamy. Wstaje i jeden facet celuję w nią. Pudłuje, a ona teraz celuje w niego. Wykopuje mu broń z ręki i uderza go kilka razy mocno w brzuch. Kończąc z nim uderza go tak mocno jak potrafi swoją bronią, a on upada na ziemie. Cholera jest dobra. Zayn kryje jej plecy, a z biegiem czasu zaczynają uciekać. Ewentualnie wszyscy zniknęli. Moje pragnienia o Lillie były przytłaczające. Miała być bezpieczna.
-Perrie!-Zayn nagle krzyczy. Patrzę za nimi i zobaczyłem Perrie trzymającą się za ramię. Myślę, że facet nie spudłował po tym. Krew leciała z jej ramienia, a ból skręcał ją od środka.
-Cholera, Niall muszę zabrać ją do szpitala!-Zayn powiedział nerwowo, patrząc na nią.
-Nie możesz, dowiedzą się jak zabierzesz ją do szpitala.-Perrie przytakuje mi.
-Z-Zayn mogę zrobić plan zastępczy.
-Nie, nie możesz.
-Tak, mogę. Spójrz, myślę, że kula przeszyła po prostu moje ramie, możemy zawinąć je w coś, aby zatrzymać krwawienie.-Myśli przez chwile, ale potem kiwa głową.
-Co z Lillie.-Perrie mówi, patrząc na mnie.
-Wyszła przez okno z Will'em. Wyglądało to jakby jej ramie by...-Nagle jestem odcięty od wszystkich strzałów z broni. Wszystkie nasze głowy spojrzały w okna. Lillie. Co jeśli dostaną się do niej. Moje ciało znowu zaczęło drżeć. Will jest z nią, ona musi być w porządku. Ona po prostu jest zbyt. Idę po wszystkim do mężczyzn Alan'a i Alan'a, jeśli ona nie żyj... Nie, nie mogę tak myśleć. Kiedykolwiek. Lillie jest dla mnie wszystkim i nie wiem co bym zrobił gdyby nie było jej na tym świecie. Ale była. Musiała być .
-W porządku Perrie, ty i Zayn musicie uciekać stąd, znajdę ją sam. Nie mogła być daleko.
-Jesteś pewny Niall? Alan nadal chce ciebie i ją przed...
-Tak, ale jest już po, więc idźcie. Jest dobrze. Wymyśle coś.-Zayn i Perrie wymieniają spojrzenia, ale potem wzdychają i kiwają głową.
-Dobra, pa Ni, powiedz Lillie, że jest szczęściarą, dziewczyna szczęścia.-Perrie mówi, przytulając mnie. Kiwam głową.
-Cześć stary. Zadzwonię do ciebie kiedyś. Po prostu patrz jak to poszło.-Przytakuje ponownie i przytulam Zayn'a. Zanim poszli, odwrócili się i spojrzeli na mnie. Kiwam głową, odsyłając ich aby złapali samolot. Nie będę kłamać, będę za nimi tęsknił. Należy się im wiele. Moje myśli są bardziej zkoncentrowane na Lillie. Wyciągnąłem mój telefon i wybrałem numer.
-Tak?-Odpowiada.
-Cześć, Liam potrzebuje twojej pomocy.
*Lillie POV*
Budzę się i czuję się spocona. Otwieram natychmiast oczy i szukam Niall'a. Potem sobie przypominam, kiedy kładę się na moim ramieniu. Patrzę na nią i widzę, że jest zszyta? Co do kurwy.
-Hej, w końcu wstałaś.-Facet z kręconymi włosami mówi, pochylając się z krzesła obok mojego łóżka.
-G-gdzie ja jestem?-To wszystko co powiedziałam. Harry, myślę, że powiedział mi jego imię, uśmiecha się i widzę jego dołeczki.
-Jesteś w moim domu. Znalazłem cię na poboczu drogi w drodze powrotnej, pomyślałam co ci się stało?
-Hmm, w jaki sposób zaszyłeś mi ramie?-Szybko uniknęłam jego pytania. Wzdycha.
-Moja mama jest przyjaciółką pielęgniarki.
-Dlaczego nie zabrałeś mnie do szpitala?-Chociaż ciesze się, że nie.
-Żyje trochę po za miastem, a jego mama była bliżej. Wyglądało na to, że potrzebujesz pomocy, teraz.
-Dziękuje.-Westchnęłam. Kiwa głową i się uśmiecha.
-Więc... co się stał?-Mówi przybliżając się do mnie.
-Harry, bardzo dziękuje. Ale myślę, że to moja sprawa.-Mowię i wstaje z łóżka.
-Hej, teraz.-Mówi wciągając mnie z powrotem do łóżka.-Połóż się, nie wyglądasz zbyt dobrze. Posłuchaj, pomyślałem, że zasługuje na wyjaśnienia bo cię uratowałem, ale jak nie chcesz powiedzieć to w porządku.-Trochę odpoczęłam. Nie wiem, czy mogę zaufać Harry'emu. Wiem tylko, że muszę znaleźć Niall'a.
-Hej stary, wstała?-Ktoś nagle powiedział, chodząc. Chłopak z potarganymi włosami przyszedł.
-Oh przepraszam, moja mama po prostu dzwoniła i chciała sprawdzić czy jej ramieniem jest już dobrze.
-Z nią dobrze Louis, Louis to jest oh, uh, jak masz na imię?-Harry zapytał.
-Lillie.
-Louis to jest Lillie, Lillie to jest Louis, jego mama zszyła ci ramię. A ja jestem Harry, tak przy okazji.-Mruga.
-Czarujący.-Louis mówi i podchodzi nieco bliżej.
-Powiedz swojej mamie, ze dziękuje, ale muszę już iść.-Mówię zaczynając ponownie wstać z łóżka.
-Gdzie masz zamiar iść?-Harry pyta, stojąc przede mną.
-Muszę znaleźć mojego chłopaka.-Popycham go i wyprzedzam. Nie chce tak brzmieć, ale to jest Niall i brakuje mi go. Harry chwyta mnie za rękę, a jego twarz jest łagodna.
-Posłuchaj, co najmniej pozwól nam iść z tobą, nie będę czuł się komfortowo pozwalając ci iść samej.-Patrzę na niego przez chwilę, ale w końcu westchnęłam i kiwnęłam głową.
-W porządku, ale powinnam was ostrzec. Jest dużo ludzi celujących we mnie, złych ludzi.
-Co masz na myśli, mówiąc złych ludzi?-Louis pyta.
-Mam na myśli narkomana celującego we mnie, tak? Ten facet chce...
-Chce?-Harry pyta zkoncentrowany.
-Mnie. Myśli, że należę do niego.-Patrze na nich, a Louis i Harry kiwają głowami.
-Wchodzimy w to.-Louis mówi, wskazując na drzwi.
Docieramy do samochodu i ponownie kierujemy się w stronę hotelu. Nie chciałam jeszcze iść na parking lub coś, po prostu chciałam pojechać i zobaczyć czy samochód Niall'a nadal tam był. Albo Zayn'a lub cokolwiek. Kiedy przyjeżdżamy na miejcse hotel wygląda na opuszczony. Samochodu Niall'a nie ma, to znaczy, że3 wszystko z nim w porządku, racja? Potem zauważam coś. Albo kogoś.
-Zatrzymaj się!-Mówię, a Louis ostro zahamował.
-Co?!-Obaj zakrzyczeli. Nie dostali odpowiedzi, wyskoczyłam z samochodu, ignorując ich wołania. Osoba jest oparta na jego samochodzie i wydaję się zadowolony, że zauważyłam go.
-Lillie, dawno się nie widzieliśmy.-Mówi, podchodząc bliżej.
-Greg.-Oddycham. Słucham, wiem, że Greg zrobił dużo rzeczy, ale jeśli on może mi pomóc znaleźć Niall'a, zrobię wszystko.
-Wiesz gdzie jest Niall?
-Nie, ale wiem, że Alan nie jest zadowolony. W ogóle.
-Rozmawiałeś z Alan'em?
-Tak, byłem w szpitalu z Rick'iem, który jest bratem Alan'a tak przy okazji, Rick'owi nic nie jest Lil. On tam trafił po prostu kilka godzin temu i Alan jest jak gówno. Powiedział, że Niall wynagrodzi mu to.-Nie mogłam nawet pomyśleć. Rick żyje. Brat Alan'a. Alan chce nie żyjącego Niall'a. Wow.
-Greg, dlaczego mi to mówisz? Od kiedy troszczysz się o mnie i pomagasz mi?-W końcu coś się ze mnie wydostało.
-Słuchaj, wiem, że spowodowałem tobie dużo kłopotów, ale Niall szaleje za tobą, a on jest moim bratem.-Nie mogłam uwierzyć w to co wychodzi z ust Greg'a. Był miękki. Podobnie jak Niall, chyba.
-Dziękuje, Greg, pomożesz mi szukać Niall'a?
-Oczywiście, ale jest jeszcze jedna rzecz.-Nie byłam pewna czy chce wiedzieć, ale kiwnęłam głową aby kontynuował.
-Alan chce wziąć Niall'a na sam dół za zabicie jego brata, a jedynym sposobem to atakować jego słaby punkt. Aby zabić jego słaby punkt.
-A jego słabym punktem jest?-Harry nagle pyta za mną razem z Louis'em. Greg i ja wymieniliśmy spojrzenia, moje jest trochę przerażone.
-Ja.-Oddycham.
-------------------
Rozdział nie sprawdzony :)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 21

-Lillie, kochanie obudź się.-Słysze aksamitny szept Niall'a w moim uchu. Musiałam zasnąć. Otwieram oczy i widzę, że zaparkowaliśmy na zewnątrz hotelu.
-Chodź.-Mówi, podnosząc mnie za nogi.-Wyglądasz na wyczerpaną.
-N-Niall co z Zayn'em, Perrie, Will'em i Elliott'em!
-Nie miałem od nich wieści. Lillie, proszę chodźmy do środka.-Mówi, a jego twarz staje się twarda ponownie. Wzdycham i idę za nim. Jak tylko zameldowaliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi, siedzę na Niall'u i i mówię mu żeby zadzwonił do nich.
-Dobrze, dobrze.-Mówi w końcu. Wybiera numer i daje na głośno mówiący.
-Niall.-Zayn w końcu odbiera.
-Zayn, stary wszystko w porządku?
-Tak, w porządku. Gdzie jesteście, spotkamy się.
-Zayn nie, musicie lecieć gdzieś z Perrie, słyszałeś Alan'a. C-co się stało z Alan'em?-Zapytałam.
Wiem Lil, mamy już lot, ale nie możemy lecieć do jutrzejszego ranka. I Alan, jest nadal żywy. Jeden z jego ludzi został postrzelony i stoczył się na nas. Gdzie jesteście?-Niall daje mu wskazówki, a ja nie mogłam pomóc, ale czuję ulgę. Mimo, że chciałam czuć się bezpiecznie, chciałam zobaczyć ich ponownie. Zawdzięczamy im wiele.
Zayn i reszta przybywają wreszcie. Wszyscy wydają się dobrze wyglądać, ale Elliott był niespokojny.
-Więc nikt na pewno nie śledził was?-Niall pytał, zerkając na okno.
-Tak, jesteśmy pewni. A z wami wszystko w porządku?-Will zapytał.
-Tak, dziękuje wam bardzo. Nie wiem co by się stało...-Ucichnęłam. Aktualnie coś innego mogło się wydarzyć. Niall by umarł. To przerażające myśli.
-Tak, tak witamy.-Elliott powiedział szybko. Nikt nie myślał o tym. Ale ja tak.
Niall, Zayn, Perrie i Elliott zaczęli mówić, że Alan nie przestanie na mnie patrzeć. Chciałam ich słuchać, ale Elliott bawił się czymś w kieszeni płaszcza.
-Powinniśmy iść.-Perrie mówi, odciągając moją uwagę od niego. Zanim ktoś może zareagować Elliot szarpie mnie za szyje i przystawia coś zimnego do mojej skroni. Oh, co do cholery.Niall i Zayn zaczęli iść do przodu, ale naciska rzecz bardziej do mojej głowy.
-Podejdź bliżej, a ona będzie nie żywa.-Oczy Niall'a są dzikie z ciemności.
-Elliott, do cholery człowieku, co ty robisz?-Will zapytał, próbując przemówić mu do rozsądku.
-Alan za proponował mi pieniądze. Jego ludzie czekają na schodach. Przepraszam.-Wszyscy patrzą na niego niebezpiecznie. Powoli zaczynamy odchodzić do tyły, ale miałam dość tego.  Miałam dość tego gówna. Mam już dość wszystkich myśli, po prostu pomogę im wyciągnąć się trochę z tego gówna. Szybko daje mój łokieć do tyłu, uderzając go mocno w żebra. Na szczęście puścił mnie z bólu, a ja znajduję okazję. Odwracam się wściekła jak cholera i moja pięść ląduję w prawo na jego jelita. Elliott kaszle, ale potem zwraca broń w góre i strzela. To był znak. Popędziłam do Niall'a, który ukrywał uśmieszek. Bardzo szybko znika ten uśmieszek, gdy ludzie zaczynają do nas strzelać. Niall popycha mnie na ziemie i kucam jak kaczka pod ladą. Wyciąga broń i moje uszy drętwiały on strzałów. Ktoś szarpie mnie i jesteśmy teraz za kanapą, która została teraz przewrócona. Zayn i Perrie bronią się za krzesłem, a Niall jest nadal w kuchni.
-Will wydostań ją stąd!-Zayn przekrzykuje strzały. Zaczynam potrząsać głową. Nie zostawie Niall'a. Will chwyta moje ramię i zaczyna mnie szarpać w stronę okna. Na szczęście byliśmy na pierwszym piętrze.
-Will nie zostawię Niall'a!-Mówię i próbuję wyrwać się z jego uścisku.
-Lillie nie bądź śmieszna, chodź!
-Nie!Kiedy odwróciłam się, żeby iść do Niall'a, coś szarpało mnie. Elliott ciągnie mnie w dół i wysyłał mi spojrzenie na swoją kieszeń. Miał zamiar spróbować narkotyków i dać mi je. Zanim Will i ja zdążyliśmy zareagować, coś prysnęło na mnie. Elliott wygląda na zszokowanego chwilę, ale potem patrzy na mnie i połyka je. On zsunął się na dół z mojego ciała i przestał oddychać i ruszać się. Jego krew była na mnie. To nie było dobre dla mojego żołądka. Zakrzyczałam jak w horrorze. Jego trup leżał bezwładnie na mnie. Jego krew zalała moją skórę, zabarwiając mnie, przypominając mi. Will szybko ściąga go ze mnie i wyglądał na trochę zszokowanego. Podnosi mnie na nogi i widzę Niall'a, który ma skierowany pistolet w naszą stronę. To był on. Strzelał do Elliott'a. Zabił go. Zamykam oczy na chwilę, a on wygląda jakby chciał zabić wszystkich z tego pokoju. Ale również wygląda na... przerażonego. Nasz kontakt jest przerwany, kiedy strzały są blisko nas. Will pociągnął mnie w dół i znowu kucamy jak kaczki, staram się nie patrzeć na Elliott'a.
-Will idź!-Zayn wykrzyczał. Jest dość wkurzony i on i Perrie próbują zabić jak najwięcej ludzi, tyle ile jest możliwe. Nagle słychać syreny. Wszyscy nawiązali kontakt wzrokowy ze sobą, ale to nie powstrzymuje ludzi Alan'a do strzelania. Will prowadzi mnie do okna i otwiera je. Spoglądam na Niall'a, który na mnie patrzy. On jest w pokoju i to byłoby samobójstwo, aby ty przyszedł.
-Idź.-Poruszył ustami. Nie mogę. Nie chce. Nie bez Niall'a. Will pcha mnie do okna, kiedy strzela do ludzi.
Niechętnie wspinam się na okno, ale kula uderzy w szybę rozbijając ją na mnie. Czuję jak jeden z odłamków szyby trafia do mojego ramienia, nie czułam się z tym dobrze. W szoku wychyliłam głowę przez okno i wylądowałam z hukiem na ramieniu. Szkło wbiło się głębiej w moje ramie. Nie mogę pomóc, ale krzyczę. To cholernie boli. Słysze kolejne uderzenie i widzę Will'a. Wstał już i pomógł mi stanąć na nogi.
-Nie, nie Will nie możemy ich zostawić, pros...
-Nie mamy wyboru.-Mówi ostro nie patrząc na mnie. Mam zamiar zaprotestować, ale ktoś szedł do nas. Modliłam się aby to był Niall. To nie był on. To był jeden z facetów Alan'a. Will przeklina, ale bierze mnie za rękę i biegnie jak wiatr. Staram się ignorować pieczenie ramienia, kiedy biegniemy w kierunku lasu obok hotelu. Facet jednak się nie daje, biegniemy teraz w lesie z pełną prędkością. Nagle Will krzyknął z bólu i upada na ziemie trzymając się za nogę. Jednocześnie słychać przeszywające strzały. Jego noga krwawiła od strzału.
-Will o mój Boże, o mój Boże.-Szept działa na niego.
-Facet, musisz uciekać, teraz.-On mówi szybko. Zaczynam płakać teraz.
-Nie, przestań proszę wstań, proszę.-Błagam i próbuje go podnieść. To nie ma sensu.
-Lillie, idź, tylko bym zwalniał, jest dobrze idź.-Mówi na początku ostro, ale rozczula się na końcu. Zaczynam potrząsać głową, a łzy spływały mi po twarzy. Wiedziałam co się stanie, jeśli odejdę. Słyszymy, że facet jest coraz bliżej, a Will zaczyna mnie popychać.
-Idź, jest w porządku, idź!-Krzyczy. Moje ciało zdradza mnie, a moje nogi zaczynają nosić mnie z dala od niego. On zaczyna uciekać od niego, kiedy byłam już w dobrej odległości. Jednak ja wciąż mogłam go widzieć. Zatrzymałam się. Musiałam wiedzieć co zrobi.  Mimo, że znałam odpowiedź. Facet szarpie się z nim, a jego broń była zauważalna. Słyszę rozmowę, ale nie mogę zrozumieć. Muszę trzymać rękę na ustach, kiedy facet przystawia pistolet do głowy Will'a. Zamykam oczy, które mnie szczypią, gdy słyszę strzał pistoletu. Chciałam szlochać. Chciałam krzyczeć. Ja wiedziałam, ja po prostu wiedziałam, że on odszedł. Will nie żyje. Ponownie otwieram oczy, by znaleźć faceta, patrzącego na jego ciało pozbawione życia. Zaczyna rozglądać się i biegnie ponownie. To był dla mnie znak aby  też zacząć biegnąć. Nie wiem co powinnam zrobić. Jak nie pobiegnąć do ciała Will'a, ale zrobiłam to. Nie mogę patrzeć na to. Will umarł, próbując ratować mnie, nie mogę tego zrujnować. Biegnę, biegnę i biegnę, nie mogę tak. Fizycznie już nie mogę. Wybiegłam z lasu i jestem już na drodze. Byłam w bocznej uliczce, chcę Niall'a bardziej niż kiedykolwiek. Musiało być z nim wszystko dobrze. Musiało być. Zayn i Perrie musieli być. Zwijam się w kłębek i zauważam krew Elliott'a na mnie. Mój żołądek przewraca się do góry nogami i nie mogę kontrolować wymiocin, które wychodzą ze mnie. Mam nadzieję, że zgubiłam faceta. Nie mogłam wstać, nawet jeśli on tam nadal był. Potrzebuję Niall'a. Musiałam mieć pewność, że jest wszystko w porządku. Czuję, że się poddaję, nie mam wyboru, czy chcę czy nie..
Muszę dalej walczyć. Dla Will'a, dla Niall'a. Nie mogę umrzeć, wiedziałam za dużo, ale miałam wrażenie jeśli się wymknę, to mogę znaleźć i zabić. Załóżmy jeśli bym tu została nie było by lepiej. Nie ruszam się w najbliższym czasie. To było jak tysiące cegieł ułożonych na mnie.
Nie jestem pewna jak długo tam leżałam, ale czuję jak ktoś mnie podnosi. Chcę krzyczeć. Walczyć. Ale moje ciało zostało stłumione przez odrętwienie. I nie pomagało to, że traciłam krew z tego cholernego rozcięcia na moim ramieniu. Kurwa Lillie zrób coś! Chciałabym. Trzymałam się tego, może chciałam. Osoba szepnęła do mnie.
-Shh kochanie, przestań walczyć. Nie pomogę ci raniąc cię.-Nie rozpoznałam jego głosu. Proszę go by pozwolił mi odejść, muszę dostać się do Niall'a, ale wyszedł z tego tylko jęk. Chciałabym zobaczyć twarz tej osoby. Jego lekki chichot sprawia, że chcę otworzyć oczy, ale nie mogę.
-Teraz jest w porządku. Jestem Harry. Harry Styles.
--------------------------------------------
Chciałabym abyście weszli na konto cudownej @SophieAlaya i weszli na jej opowiadanie oraz napisali kilka miłych słów, dopiero zaczyna :)